![]() |
Odważ się żyć!
Dare
to be Alive
Dominika
Świątecka
|
Newsletter numer
2
kwiecień 2015
WYSIL SIĘ
***********************************************************************************************
„Jupppiiii, ale to
fajne; ale to niesamowicie na mnie wpływa; ale to jest ważne dla mnie i dla
mojego życia. Tak, tak, TAK, TAAAAAAK – zrobię to, zrobię to, zro-bię-to. Będę
tak właśnie, bo to zmienia mnie i moje życie w sposób, jaki chcę i jakiego
potrzebuję. Tak, tak, tak!” – euforyczne jupppi, powtarzane na starcie w chwili inspiracji,
uniesienia, olśnienia, otwarcia oczu.
Po treningu, gdy pot zalewa oczy, a Ty czujesz się zmęczona,
jak diabli, ale i bardziej żywa, niż kiedykolwiek i gdy sumiennie postanawiasz,
że od teraz dość już marudzenia na bezruch, brak formy, strzykające stawy, nadmiarowe
kilogramy i dokuczanie sobie samej z tych powodów; że od teraz zaczynasz
naprawdę, solidnie, sumiennie, dla siebie, dla swojego dobra i dla poprawy
jakości swojego życia. Wiwatujące jupppi i wielkie TAK… I … potem dzień
kolejny, gdy akurat w pracy SIĘ przeciągnęło, jakoś SIĘ nie wyspałaś, biorytm
jakoś mniej korzystny, plucha na dworze, dziecko ma katar i w związku z tym
zapału trochę mniej. Przekładasz więc wielkie życiozmienne plany na jutro lub
pojutrze, jeszcze wierząc, że wciąż to zrobisz. A potem mija jutro i pojutrze,
i dni kolejne… I jest jak było.
A Ty myślisz o sobie trochę gorzej, albo wierzysz, że to
tylko tymczasowy przestój.
Znasz to?
Chyba każdy to zna.
***********************************************************************************************
Sukcesu nie tworzy wiwat na starcie. Choć jest niebywale ważny. Entuzjazm i
postanowienia początkowe, to pierwszy turbo napęd. I choć tak istotny, nie
załatwi jednak sprawy.
Nie należy mylić entuzjazmu z determinacją i siłą woli.
Spotykam wiele osób, które
przychodzą na warsztaty coachingowe z wielką potrzebą zmiany, poszukując
możliwości, inspiracji, wiary. Obserwuję ich proces decyzyjny, podczas którego
rozeznają to, kim są i jak żyją oraz jasno dookreślają to, kim być chcą i jak
być chcą. Obserwuję ważność podejmowanych decyzji związanych z wyborem jakości
życia i nie marnotrawieniem danego im czasu. Towarzyszące temu poruszenie,
wzruszenie, łzy i rosnącą siłę. Sylwetkę ciała prostującą się w rosnącej mocy i
wielkim chceniu, które mówi TAK temu, co ważne i NIE, temu, co wnosi miałkość,
bylejakość, małość, toksyczność, ograniczenia. Poruszona oglądam tę wielką moc
startową, wielkie aspiracje, pragnienia, świadomość swoich braków i swoich
potrzeb, świadomość istotności ich realizacji i wynikającej z niej jakości ich
życia i tego, kim wówczas będą. Kibicuję w tych chwilach całą sobą. Podsycam
zapał, by jak najsilniej w każdej komórce ciała osiadła ważność dokonywanych
odkryć, dając tym samym turbo napęd na początek drogi. Tak właśnie – drogi. Bo
po podjętej świadomie decyzji i wiwatującym jupppi, czas na drogę do celu. Na codzienną drogę do celu. A ta bywa różna.
I z reguły nie jest lukrowa. Bo to, co jest lukrowe i łatwe, bardzo rzadko jest
naprawdę dla nas ważne i rozwijające.
„Ależ ja tyle robię, chodzę na tyle
warsztatów rozwojowych, tyle robię i nic”
– często słyszę.
Cóż, ja na przykład mam w domu
książki do nauki języka hiszpańskiego, nawet mieszkałam trochę w Hiszpanii,
okazuje się jednak, że to wciąż zbyt mało, by biegle władać tym językiem. Nie
dość, że książkę trzeba wziąć do ręki, to jeszcze nie wystarczy jej raz
przekartkować lub nawet skrupulatnie przeczytać – trzeba ją czytać i robić, wdrażać
nowe: wiedzę i umiejętności w życie codziennie. Coachingowe zobowiązania wobec siebie samej, „prace domowe” działają,
gdy działasz. Nie inaczej. Nic nie dzieje SIĘ samo.
„- Ale ja nie mam czasu! Dzieci, rodzina, praca, dom, czasem
sen, ważny projekt, szef mnie wzywa, teraz taki galimatias, no nie mam czasu!
Tak mogą tylko chyba ci, co mają czas, co inaczej żyją. Może za miesiąc
się zmieni, bo teraz nie mam czasu, pieniędzy, gotowości.
- Jak bardzo jest dla Ciebie ważne, to,
czego potrzebujesz i pragniesz? – pytam.
- Bardzo.
- Jak bardzo chcesz żyć tak, jak marzysz i
być, tą, do której tęsknisz?
- Bardzo. BARDZO. – słyszę, wypowiadane często
przez łzy i z drżeniem w głosie.
- To musisz znaleźć w sobie i w swoim życiu
na to i czas, i miejsce, i energię i pieniądze i wszystko to, co jest potrzebne.
I musisz działać.”
Nie ma zmiłuj. Nie ma innej
opcji. Chyba, że całe życie decydujesz się być w pozycji „stand by”, grając w
totka i licząc na to, że wraz wygraną, zacznie się Twoje życie. Twój wybór.
Powodzenia.
Kiedyś usłyszałam takie zdanie:
„czy kiedy uczysz się cierpliwości, Los/Bóg puka do Twoich drzwi i przynosi Ci
ją w ładnym opakowaniu? Nie, no nie. W zamian za to dostajesz okazje, by się
jej nauczyć.
By osiągnąć upragniony przez siebie cel –
trzeba przejść drogę, która do niego prowadzi.
Idąc na warsztaty coachingowe,
czy sesję coachingową – stwarzasz sobie okazję, by tę drogę zacząć.
Jednak nawet najbardziej przełomowe warsztaty, czy sesje pełne uniesień, nie
teleportują Cię samoistne do celu.
Natomiast - Ty do tego celu możesz dojść. Od Ciebie zależy sukces. I od
Ciebie zależy porażka. Masz 100 % wpływu.
„Ale to nie jest proste! To nie jest takie
proste” – to słyszę bardzo, baaaardzo często.
Otóż jest. JEST PROSTE, ALE NIE JEST ŁATWE.
Trzeba wybrać. Wybrać to, kim się
chce być, a kim nie. Trzeba wybrać to, na co się zgadzam, a na co nie. Trzeba
określić to, jak chcę żyć, a jak nie. Trzeba zdecydować się na działanie na
rzecz siebie i swojego życia. A potem robić rzeczy właściwe, by dojść do celu.
Gdy nie wiesz, jaka jest droga –
trzeba jej poszukać i ją znaleźć. Proste. Proste, choć nie jest łatwe.
Gdy potrzebujesz czasu, trzeba
ten czas wygospodarować. Wyeliminować to, co jest zbędne lub nie jest
priorytetowe, a zrobić miejsce temu, co najważniejsze. Proste, choć nie jest
łatwe.
Żeby nie pić, trzeba odstawić
alkohol. Proste, choć nie jest łatwe.
Żeby nie myśleć o sobie źle, trzeba
obserwować swoje myśli i hamować TE sabotujące, a wzmacniać wspierające.
Proste, choć nie jest łatwe.
Żeby zmienić swoje życie, trzeba
przestać myśleć o tym, mówić o tym, marudzić na to, użalać się i zwyczajnie
zmienić, robiąc. Nie zmieni się nic, jeśli niczego nie zmienisz. Proste, choć
nie jest łatwe.
Rozumiesz?
Trzeba robić. Robić rzeczy właściwe i właściwie. Trzeba się WYSILIĆ.
TRZEBA SIĘ WYSILIĆ.
I tu zaczyna się esencja
wszystkiego.
Wiele osób chce być lepiej i żyć lepiej i wiwatuje na cześć tego
chcenia. Wydaje na to pieniądze – kupując mądre książki i chodzi na mądre
wykłady i warsztaty, inwestując swoje: energię i czas.
I niestety bardzo mało osób naprawdę się wysila dla siebie i w imię
świadomie wybranej jakości swojego życia.
Coaching nie kończy się wraz z
ostatnią minutą warsztatów tudzież sesji indywidualnej. Angażuje codzienność.
Jest byciem w drodze. Jest robieniem tego, co ważne. Świadomie, uważnie, w
towarzystwie uważnego, wspierającego i kibicującego Ci coacha.
Incydentalne, podniosłe zrywy rzadziej zbliżają do celu, niż codzienna,
wytrwała droga.
„A ile to potrwa? – równie często słyszane
przeze mnie pytanie.
- A jak bardzo się zaangażujesz? – odpowiadam pytaniem.”
Dopóki nie wezmę książki i
codziennie nie zacznę czytać hiszpańskich słówek, powtarzać ich, zapamiętywać,
używać – dopóty nie zacznę zbliżać się w kierunku płynności w języku
hiszpańskim. Nie ma zmiłuj.
Nie przebiegniesz maratonu stojąc
na linii startowej i marząc o mecie. Trzeba zrobić pierwszy krok, a potem
kolejny i następny, i następny, i następny. Krok za krokiem. W drodze do celu.
Świadomie, uważnie, wytrwale, nieustannie.
Suma rzeczy małych czyni rzecz wielką. Suma kroków czyni podróż.
„Nie mam siły”. Rób nie mając
siły. Taki etap drogi. Wysil się, jeśli Ty i Twoje życie są dla Ciebie ważne.
„Jestem słaba. Co teraz? Co z tym?” Działamy
ze słabością i w słabości. Taki etap drogi. Nie przestawaj iść.
WYSIL SIĘ.
Oglądałaś kiedyś Justynę Kowalczyk? Są etapy drogi, gdy w
ogóle nie porusza ciałem, nie rusza kijkami. Sunie siłą rozpędu. Są takie
momenty na drodze, gdy będziesz jechała na turbo napędzie, na luzie. Jednak nie
oszukuj się, takie momenty nie trwają wiecznie i nie tworzą całości drogi. W
końcu trzeba zacząć machać kijkami i przebierać nogami. W końcu trzeba włożyć w
to swoją energię, siłę, uwagę. W
końcu trzeba się wysilić. Bo nic nie zrobi się samo.
Zasada jest jedna:
jeśli
się zaangażujesz i będziesz robiła to, co jest niezbędne dla Ciebie i
realizacji Twojego potencjału oraz osiągnięcia Twojego celu – dojdziesz tam,
gdzie chcesz dojść. I będziesz, kim chcesz być.
Co więcej – będziesz miała ster w swoich rękach
i będziesz Panią swojego życia.
Tak – jest w tym wysiłek, ale jakże
opłacalny.
Oczywiście – masz wolną wolę: to Twój wybór, bo to Twoje życie.
Jeśli chcesz by było
takie, jak chcesz – zaangażuj się w nie. Wysil się. Weź za nie
odpowiedzialność.
Nic nie zrobi się samo.
Sukcesu nie osiągają Ci szumnie wiwatujący na starcie.
SUKCES OSIĄGAJĄ CI, KTÓRZY GO TWORZĄ
KAŻDEGO DNIA. W POCIE CZOŁA, Z DETERMINACJĄ, CELOWO, ZAANGAŻOWANI. CI, KTÓRZY
SĄ GOTOWI WYSILIĆ SIĘ DLA SIEBIE I NA RZECZ ŻYCIA W JAKOŚCI, JAKĄ WYBIERAJĄ.
Chcę, wybieram, zobowiązuję się,
biorę odpowiedzialność, z zaangażowaniem robię to, co właściwe, płacę cenę
i dostaję upragniony zysk.
i dostaję upragniony zysk.
Książka na półce nie załatwi
sprawy i nie „zrobi Ci życia”.
Obecność na warsztatach, nawet
najlepszych nie załatwi sprawy.
Sesja coachingowa z najdroższym i
najlepszym coachem świata, a nawet 10 takich sesji – niczego nie sprawi, jeśli Ty się nie zaangażujesz i nie zaczniesz
wdrażać swoich odkryć i zamierzeń w życie.
Świadomość drogi nie jest drogą.
I nie łudź się:
- nie masz nieograniczonej ilości
czasu, ani dziewięciu żyć,
- nie zdarzy się cud, który nagle
stworzy Ciebie taką, o jakiej marzysz i życie, jakiego pragniesz.
Nie ma wybrańców, którzy dostali od Losu kartę VIPa i nic nie muszą
robić. Nie ma czarodziejskich różdżek
i magicznych gestów, które czynią Cię upragnioną wersją Ciebie.
i magicznych gestów, które czynią Cię upragnioną wersją Ciebie.
MAGIA TO NIC INNEGO, JAK BRANIE SPRAW W SWOJE RĘCE I ROBIENIE ICH.
WYTRWALE, Z ZAANGAŻOWANIEM AŻ OSIĄGNIESZ UPRAGNIONY EFEKT.
TWOJE SPRAWCZE DŁONIE I SERCE.
CO WIĘC WYBIERASZ ROBIĆ, BY ŻYĆ TAK, JAK CHCESZ
ŻYĆ?
***********************************************************************************************
Jeśli jesteś kobietą,
która chce się dla siebie wysilić i wybiera zaangażować się w siebie i swoje
życie – zapraszam bardzo serdecznie na sesje coachingowe.
Chętnie Ci
potowarzyszę w Twojej drodze. W każdym jej odcinku.
Pomagam KOBIETOM, KTÓRE PRAGNĄ WZIĄĆ STER W SWOJE RĘCE I ZACZĄĆ ŻYĆ INACZEJ, NIŻ DOTYCHCZAS,
ale z jakiegoś powodu boją się, brak im wiary w siebie, są zblokowane
lub nie mają na siebie pomysłu.
Pomagam im odnaleźć swoją drogę, realizować swój potencjał i mieć
frajdę z życia.
Rozbudzam MOC. Rozwijam SKRZYDŁA.
Ośmielam do działań, rozmachu i życia w pełni.
***********************************************************************************************
Kontakt:
Dominika Świątecka
Coaching rozwoju osobistego
Tel. +48 603 088 679
dare-to-be-alive.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz