wtorek, 19 maja 2015

Przedruk z NEWSLETTERA - nr 2: W Y S I L S I Ę




Odważ się żyć!
Dare to be Alive
Dominika Świątecka

Newsletter numer 2
kwiecień 2015

WYSIL SIĘ
***********************************************************************************************
„Jupppiiii, ale to fajne; ale to niesamowicie na mnie wpływa; ale to jest ważne dla mnie i dla mojego życia. Tak, tak, TAK, TAAAAAAK – zrobię to, zrobię to, zro-bię-to. Będę tak właśnie, bo to zmienia mnie i moje życie w sposób, jaki chcę i jakiego potrzebuję. Tak, tak, tak!” – euforyczne jupppi, powtarzane na starcie w chwili inspiracji, uniesienia, olśnienia, otwarcia oczu.
Po treningu, gdy pot zalewa oczy, a Ty czujesz się zmęczona, jak diabli, ale i bardziej żywa, niż kiedykolwiek i gdy sumiennie postanawiasz, że od teraz dość już marudzenia na bezruch, brak formy, strzykające stawy, nadmiarowe kilogramy i dokuczanie sobie samej z tych powodów; że od teraz zaczynasz naprawdę, solidnie, sumiennie, dla siebie, dla swojego dobra i dla poprawy jakości swojego życia. Wiwatujące jupppi i wielkie TAK… I … potem dzień kolejny, gdy akurat w pracy SIĘ przeciągnęło, jakoś SIĘ nie wyspałaś, biorytm jakoś mniej korzystny, plucha na dworze, dziecko ma katar i w związku z tym zapału trochę mniej. Przekładasz więc wielkie życiozmienne plany na jutro lub pojutrze, jeszcze wierząc, że wciąż to zrobisz. A potem mija jutro i pojutrze, i dni kolejne… I jest jak było.
A Ty myślisz o sobie trochę gorzej, albo wierzysz, że to tylko tymczasowy przestój.

Znasz to?
Chyba każdy to zna.
***********************************************************************************************
Sukcesu nie tworzy wiwat na starcie. Choć jest niebywale ważny. Entuzjazm i postanowienia początkowe, to pierwszy turbo napęd. I choć tak istotny, nie załatwi jednak sprawy.

Nie należy mylić entuzjazmu z determinacją i siłą woli.

Spotykam wiele osób, które przychodzą na warsztaty coachingowe z wielką potrzebą zmiany, poszukując możliwości, inspiracji, wiary. Obserwuję ich proces decyzyjny, podczas którego rozeznają to, kim są i jak żyją oraz jasno dookreślają to, kim być chcą i jak być chcą. Obserwuję ważność podejmowanych decyzji związanych z wyborem jakości życia i nie marnotrawieniem danego im czasu. Towarzyszące temu poruszenie, wzruszenie, łzy i rosnącą siłę. Sylwetkę ciała prostującą się w rosnącej mocy i wielkim chceniu, które mówi TAK temu, co ważne i NIE, temu, co wnosi miałkość, bylejakość, małość, toksyczność, ograniczenia. Poruszona oglądam tę wielką moc startową, wielkie aspiracje, pragnienia, świadomość swoich braków i swoich potrzeb, świadomość istotności ich realizacji i wynikającej z niej jakości ich życia i tego, kim wówczas będą. Kibicuję w tych chwilach całą sobą. Podsycam zapał, by jak najsilniej w każdej komórce ciała osiadła ważność dokonywanych odkryć, dając tym samym turbo napęd na początek drogi. Tak właśnie – drogi. Bo po podjętej świadomie decyzji i wiwatującym jupppi, czas na drogę do celu. Na codzienną drogę do celu. A ta bywa różna. I z reguły nie jest lukrowa. Bo to, co jest lukrowe i łatwe, bardzo rzadko jest naprawdę dla nas ważne i rozwijające.

Ależ ja tyle robię, chodzę na tyle warsztatów rozwojowych, tyle robię i nic – często słyszę.

Cóż, ja na przykład mam w domu książki do nauki języka hiszpańskiego, nawet mieszkałam trochę w Hiszpanii, okazuje się jednak, że to wciąż zbyt mało, by biegle władać tym językiem. Nie dość, że książkę trzeba wziąć do ręki, to jeszcze nie wystarczy jej raz przekartkować lub nawet skrupulatnie przeczytać – trzeba ją czytać i robić, wdrażać nowe: wiedzę i umiejętności w życie codziennie. Coachingowe zobowiązania wobec siebie samej, „prace domowe” działają, gdy działasz. Nie inaczej. Nic nie dzieje SIĘ samo.

 „- Ale ja nie mam czasu! Dzieci, rodzina, praca, dom, czasem sen, ważny projekt, szef mnie wzywa, teraz taki galimatias, no nie mam czasu! Tak mogą tylko chyba ci, co mają czas, co inaczej żyją. Może za miesiąc się zmieni, bo teraz nie mam czasu, pieniędzy, gotowości.
- Jak bardzo jest dla Ciebie ważne, to, czego potrzebujesz i pragniesz? – pytam.
- Bardzo.
- Jak bardzo chcesz żyć tak, jak marzysz i być, tą, do której tęsknisz?
- Bardzo. BARDZO. – słyszę, wypowiadane często przez łzy i z drżeniem w głosie.
- To musisz znaleźć w sobie i w swoim życiu na to i czas, i miejsce, i energię i pieniądze i wszystko to, co jest potrzebne. I musisz działać.”

Nie ma zmiłuj. Nie ma innej opcji. Chyba, że całe życie decydujesz się być w pozycji „stand by”, grając w totka i licząc na to, że wraz wygraną, zacznie się Twoje życie. Twój wybór. Powodzenia.

Kiedyś usłyszałam takie zdanie: „czy kiedy uczysz się cierpliwości, Los/Bóg puka do Twoich drzwi i przynosi Ci ją w ładnym opakowaniu? Nie, no nie. W zamian za to dostajesz okazje, by się jej nauczyć.

By osiągnąć upragniony przez siebie cel – trzeba przejść drogę, która do niego prowadzi.

Idąc na warsztaty coachingowe, czy sesję coachingową – stwarzasz sobie okazję, by tę drogę zacząć.
Jednak nawet najbardziej przełomowe warsztaty, czy sesje pełne uniesień, nie teleportują Cię samoistne do celu.
Natomiast - Ty do tego celu możesz dojść. Od Ciebie zależy sukces. I od Ciebie zależy porażka. Masz 100 % wpływu.

Ale to nie jest proste! To nie jest takie proste– to słyszę bardzo, baaaardzo często.

Otóż jest. JEST PROSTE, ALE NIE JEST ŁATWE.

Trzeba wybrać. Wybrać to, kim się chce być, a kim nie. Trzeba wybrać to, na co się zgadzam, a na co nie. Trzeba określić to, jak chcę żyć, a jak nie. Trzeba zdecydować się na działanie na rzecz siebie i swojego życia. A potem robić rzeczy właściwe, by dojść do celu.

Gdy nie wiesz, jaka jest droga – trzeba jej poszukać i ją znaleźć. Proste. Proste, choć nie jest łatwe.
Gdy potrzebujesz czasu, trzeba ten czas wygospodarować. Wyeliminować to, co jest zbędne lub nie jest priorytetowe, a zrobić miejsce temu, co najważniejsze. Proste, choć nie jest łatwe.

Żeby nie pić, trzeba odstawić alkohol. Proste, choć nie jest łatwe.

Żeby nie myśleć o sobie źle, trzeba obserwować swoje myśli i hamować TE sabotujące, a wzmacniać wspierające. Proste, choć nie jest łatwe.

Żeby zmienić swoje życie, trzeba przestać myśleć o tym, mówić o tym, marudzić na to, użalać się i zwyczajnie zmienić, robiąc. Nie zmieni się nic, jeśli niczego nie zmienisz. Proste, choć nie jest łatwe.

Rozumiesz?
Trzeba robić. Robić rzeczy właściwe i właściwie. Trzeba się WYSILIĆ.

TRZEBA SIĘ WYSILIĆ.

I tu zaczyna się esencja wszystkiego.

Wiele osób chce być lepiej i żyć lepiej i wiwatuje na cześć tego chcenia. Wydaje na to pieniądze – kupując mądre książki i chodzi na mądre wykłady i warsztaty, inwestując swoje: energię i czas.

I niestety bardzo mało osób naprawdę się wysila dla siebie i w imię świadomie wybranej jakości swojego życia.

Coaching nie kończy się wraz z ostatnią minutą warsztatów tudzież sesji indywidualnej. Angażuje codzienność. Jest byciem w drodze. Jest robieniem tego, co ważne. Świadomie, uważnie, w towarzystwie uważnego, wspierającego i kibicującego Ci coacha.
Incydentalne, podniosłe zrywy rzadziej zbliżają do celu, niż codzienna, wytrwała droga.

„A ile to potrwa? – równie często słyszane przeze mnie pytanie.
- A jak bardzo się zaangażujesz? – odpowiadam pytaniem.

Dopóki nie wezmę książki i codziennie nie zacznę czytać hiszpańskich słówek, powtarzać ich, zapamiętywać, używać – dopóty nie zacznę zbliżać się w kierunku płynności w języku hiszpańskim. Nie ma zmiłuj.
Nie przebiegniesz maratonu stojąc na linii startowej i marząc o mecie. Trzeba zrobić pierwszy krok, a potem kolejny i następny, i następny, i następny. Krok za krokiem. W drodze do celu. Świadomie, uważnie, wytrwale, nieustannie.

Suma rzeczy małych czyni rzecz wielką. Suma kroków czyni podróż.

Nie mam siły”. Rób nie mając siły. Taki etap drogi. Wysil się, jeśli Ty i Twoje życie są dla Ciebie ważne.
Jestem słaba. Co teraz? Co z tym?” Działamy ze słabością i w słabości. Taki etap drogi. Nie przestawaj iść.

WYSIL SIĘ.

Oglądałaś kiedyś Justynę Kowalczyk? Są etapy drogi, gdy w ogóle nie porusza ciałem, nie rusza kijkami. Sunie siłą rozpędu. Są takie momenty na drodze, gdy będziesz jechała na turbo napędzie, na luzie. Jednak nie oszukuj się, takie momenty nie trwają wiecznie i nie tworzą całości drogi. W końcu trzeba zacząć machać kijkami i przebierać nogami. W końcu trzeba włożyć w to swoją energię, siłę, uwagę. W końcu trzeba się wysilić. Bo nic nie zrobi się samo.

Zasada jest jedna:

 jeśli się zaangażujesz i będziesz robiła to, co jest niezbędne dla Ciebie i realizacji Twojego potencjału oraz osiągnięcia Twojego celu – dojdziesz tam, gdzie chcesz dojść. I będziesz, kim chcesz być.
Co więcej – będziesz miała ster w swoich rękach i będziesz Panią swojego życia.

Tak – jest w tym wysiłek, ale jakże opłacalny.

Oczywiście – masz wolną wolę: to Twój wybór, bo to Twoje życie.
Jeśli chcesz by było takie, jak chcesz – zaangażuj się w nie. Wysil się. Weź za nie odpowiedzialność.
Nic nie zrobi się samo.

Sukcesu nie osiągają Ci szumnie wiwatujący na starcie.

SUKCES OSIĄGAJĄ CI, KTÓRZY GO TWORZĄ KAŻDEGO DNIA. W POCIE CZOŁA, Z DETERMINACJĄ, CELOWO, ZAANGAŻOWANI. CI, KTÓRZY SĄ GOTOWI WYSILIĆ SIĘ DLA SIEBIE I NA RZECZ ŻYCIA W JAKOŚCI, JAKĄ WYBIERAJĄ.

Chcę, wybieram, zobowiązuję się, biorę odpowiedzialność, z zaangażowaniem robię to, co właściwe, płacę cenę
i dostaję upragniony zysk.
Książka na półce nie załatwi sprawy i nie „zrobi Ci życia”.
Obecność na warsztatach, nawet najlepszych nie załatwi sprawy.
Sesja coachingowa z najdroższym i najlepszym coachem świata, a nawet 10 takich sesji – niczego nie sprawi,  jeśli Ty się nie zaangażujesz i nie zaczniesz wdrażać swoich odkryć i zamierzeń w życie.

Świadomość drogi nie jest drogą.

I nie łudź się:
- nie masz nieograniczonej ilości czasu, ani dziewięciu żyć,
- nie zdarzy się cud, który nagle stworzy Ciebie taką, o jakiej marzysz i życie, jakiego pragniesz.

Nie ma wybrańców, którzy dostali od Losu kartę VIPa i nic nie muszą robić. Nie ma czarodziejskich różdżek
i magicznych gestów, które czynią Cię upragnioną wersją Ciebie.

MAGIA TO NIC INNEGO, JAK BRANIE SPRAW W SWOJE RĘCE I ROBIENIE ICH.
WYTRWALE, Z ZAANGAŻOWANIEM AŻ OSIĄGNIESZ UPRAGNIONY EFEKT.
TWOJE SPRAWCZE DŁONIE I SERCE.

CO WIĘC WYBIERASZ ROBIĆ, BY ŻYĆ TAK, JAK CHCESZ ŻYĆ?

***********************************************************************************************

Jeśli jesteś kobietą, która chce się dla siebie wysilić i wybiera zaangażować się w siebie i swoje życie – zapraszam bardzo serdecznie na sesje coachingowe.
Chętnie Ci potowarzyszę w Twojej drodze. W każdym jej odcinku.

Pomagam KOBIETOM, KTÓRE PRAGNĄ WZIĄĆ STER W SWOJE RĘCE I ZACZĄĆ ŻYĆ INACZEJ, NIŻ DOTYCHCZAS,
ale z jakiegoś powodu boją się, brak im wiary w siebie, są zblokowane lub nie mają na siebie pomysłu.

Pomagam im odnaleźć swoją drogę, realizować swój potencjał i mieć frajdę z życia.

Rozbudzam MOC. Rozwijam SKRZYDŁA.
Ośmielam do działań, rozmachu i życia w pełni.

***********************************************************************************************

Kontakt:
Dominika Świątecka
Coaching rozwoju osobistego
Tel. +48 603 088 679
dare-to-be-alive.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz