poniedziałek, 21 września 2015

WARSZTATY W RAMACH BABAFEST 2015



Zapisy na warsztaty już trwają!

Zapraszam bardzo serdecznie!

________________

Jeśli chcesz ruszyć z miejsca, z obecnego etapu w życiu. Zacząć to, co odkładałaś. Zacząć żyć
– przyjdź na coachingowy warsztat rozwoju osobistego: POCZĄTEK JEST TERAZ.

Jeśli chcesz dotrzeć do istoty swojej osoby, swojej naturalnej tendencji, swojego źródła i jednocześnie zrobić to w sposób poza utartymi szlakami – malując intuicyjnie – przyjdź na coachingowy warsztat malowania intuicyjnego: ESENCJA

Jeśli chcesz rozbudzić w sobie kobiecość i wyrazić ją cieleśnie, ruchowo, tanecznie – przyjdź na warsztat: BURLESKA

Jeśli chcesz uczestniczyć w rozmowie na temat autorytetów i ich znaczeniu w życiu oraz wpływie na naszą tożsamość – przyjdź na: SPOTKANIE Z MACIEJEM BENNEWICZEM

Podczas BabaFest odbędzie się również WYSTAWA OBRAZÓW powstałych w ramach programu rozwoju osobistego JEDNIA (art-coachingowe warsztaty malowania intuicyjnego).


wtorek, 8 września 2015

Przedruk z Newslettera - PRAWDA

Newsletter - PRZEDRUK

PRAWDA
*********************************************************************************
Opowieść z życia:
Moja koleżanka cierpiała kiedyś na potworne bóle podbrzusza. Bóle tak wielkie, że wyłączały ją z życia. Bóle, które pojawiały się często, później codziennie i z dnia na dzień w sposób coraz bardziej dojmujący. Pomimo tego, koleżanka uporczywie udawała, że ich nie ma, że wszystko, jest jak było.
Początkowo tabletka przeciwbólowa przygłuszała sprawę i pozwalała funkcjonować. Wszystko było pozornie okej. Normalna rutyna dnia i realizacja ustalonych planów. Później konieczne było połykać kilka silnych przeciwbólowych pigułek. Coraz trudniej też było mówić, że jest okej, coraz trudniej było mówić, że nie dzieje się nic niepokojącego, czy nowego. Wszystkie planowane spotkania, wyjścia, aktywności gmatwały się, a z czasem brały w łeb z powodu bólu. Nie pomagały nawet tabletki. Jedynym wyjściem było zwinąć się w kłębek w zaciszu swojego pokoju. I płakać. Potem na płacz już nie było siły, był tylko ból.
W pewnym momencie wizyty u lekarza nie sposób było odkładać. Krótka, rzeczowa rozmowa i jakaś recepta, jakieś pigułki, jakiś mało satysfakcjonujący efekt. Kolejny więc lekarz, szybkie spojrzenie, kilka zadanych pytań, odpowiedzi, badanie palpitacyjne, skierowanie na badania dodatkowe, jakaś recepta, jakieś pigułki. I … brak zmian. No, niezupełnie, oprócz somatycznego bólu wzrastała frustracja i poczucie bezsilności.
Tymczasem życie dopominało się o moją koleżankę. Ktoś miał urodziny i trzeba było iść, praca wzywała obowiązkami, kwestie rodzinne. Aktywności dopominające się uwagi i staranie mojej koleżanki, by było normalnie, jak dotychczas, bo przecież jest okej. Ubierała się i biegła, by zrobić zakupy, potem na urodziny. Zaćpana lekami przeciwbólowymi, zbolała, szara, smutna i z poczuciem winy, że nie wywiązuje się z tego, co czeka na zrobienie. Z poczuciem winy wobec osób, które się bawią, umawiają na kawę, dzwonią do niej, ją zapraszają, wyciągając w normalne rytuały dnia, a którym ona smutno serwowała „może”. Wlokła w tę pozorną codzienność siebie, tabletki przeciwbólowe i swój ból.
Aż do momentu, gdy ciało odmówiło posłuszeństwa, gdy nie dało się nie tylko wyjść z domu, ale nawet podnieść z łóżka, gdy jedynym ratunkiem było wykręcenie numeru 112.

*********************************************************************************

SPÓJRZ PRADWDZIE W OCZY

- znasz to powiedzenie? Znasz. Każdy je zna. Każdy i wszędzie. W każdym miejscu świata.
Zastanawiałaś się czemu?
My, ludzie, mamy tendencję do samooszukiwania się. Do uładniania spraw; do koloryzowania; do nie-widzenia tego, gdy jest; do wyobrażania sobie; do wyświetlania sobie filmów, zasłaniających życie; do przeoczania ważnych aspektów, czyli nie widzenia całości. Do widzenia fragmentarycznego.
Do życia w nieprawdzie.
Do tworzenia iluzji.
Do zasłon z wyobrażeń.
Do ślepoty.

A czym jest PRAWDA?
Prawda jest tym, co faktycznie jest.

Czym PRAWDA nie jest?
1.      Prawda nie jest tym, czym chcielibyśmy, by była.
2.      Prawda nie jest tym, czego sobie życzymy, co sobie wyobrażamy.
3.      Prawda nie jest tym, co widzimy częściowo.

Udając, że coś jest inne niż jest w rzeczywistości
– wcale tej rzeczywistości nie zmieniamy.
Ona nadal jest. W swoim obecnym kształcie.
Tylko my w niej jesteśmy ślepi. Ślepi i zakłamani.

Moja koleżanka nie chciała zobaczyć faktu, że jej ciało sygnalizuje stan w niej i dopomina się o uwagę.
Jej znajomi nie chcieli zobaczyć faktu, iż zdrowie mojej koleżanki szwankuje i marudzili, gdy nie mogła przyjść w umówione miejsce lub zarzucali ją swoimi sprawami.
Lekarze widzieli fragmentarycznie, przepisując leki na niektóre z efektów, nie widząc całościowo i nie szukając źródła stanu.

Do czego to prowadziło? Jak myślisz?
Czy udając, że nie ma bólu, że wszystko jest okej, że nadal obowiązuje zaplanowana rutyna dnia – faktycznie tego bólu nie było? Czy moja koleżanka faktycznie była tą samą osobą, co z chwil bez bólu? O tej samej aktywności, witalności i zapale? Czy rutyna jej dnia faktycznie była taka sama? Czy jej relacje były takie same jak sprzed bólu?

Nie. No przecież nie. Nawet, gdy udawała, że jest inaczej.

POCZĄTEK WSZELKICH SENSOWNYCH DZIAŁAŃ JEST ZAWSZE DIAGNOZĄ STANU WYJŚCIOWEGO.
[Bogdan Wojciszke]
Nigdzie nie pójdziesz, nie rozwiniesz się, niczego nie zmienisz, nigdzie naprawdę nie dotrzesz, nigdzie prawdziwie nie będziesz - jeśli nie otworzysz oczu i nie zaczniesz widzieć.
Jeśli nie zobaczysz prawdy.
Stanu faktycznego.
Jeśli nie dasz sobie oglądu rzeczywistości.
Wszystko zaczynasz od diagnozy, widzenia stanu wyjściowego.

***********************************************************************************************
Pytania od czytelniczek:

Czasami są takie sytuacje, że lepiej nie widzieć prawdy. Czy prawda zawsze jest potrzebna?

Dziękuję za pytanie. Hmmm… W mojej perspektywie - nie ma czegoś takiego, jak „zawsze”, natomiast jest wybór. Każdy go ma. Chcesz widzieć to, co jest, czyli widzieć prawdę, lub nie chcesz. Twój wybór.
Jeśli nie – będziesz w złudzeniu, w ślepocie. Jak człowiek się porusza, działa i żyje w złudzeniu i ślepocie? Po omacku, nieprawdziwie, sztucznie. Pomyśl, jaki to może mieć wpływ na Ciebie i Twoje życie
Jeśli tak – efektem prawdy jest świadomość. Świadomość tego, co jest (okoliczności, uczuć, aktywności, etc. Faktów). Świadomość tego, kto jest (inni ludzie i ja sama – psychostan, zachowanie, potrzeby, etc… Fakty). Świadomość tego, jak jest (relacje, zależności, interakcje, efekt, etc. Fakty). ŚWIADOMOŚĆ FAKTÓW, czyli PRAWDY. To z kolei umożliwia zarządzanie tym, co jest. Zarządzanie, czyli organizowanie w taki sposób, jak chcę, by było. By zarządzać, trzeba najpierw jednak nauczyć się widzieć prawdę.

Kwestia wyboru. Jeśli chcesz mieć wpływ na siebie i jakość swojego życia – trzeba siebie i to życie zobaczyć i widzieć w prawdziwym ich kształcie. Zastanów się, co Ci się opłaca i co wybierasz.
Pozdrawiam serdecznie.
Dominika

*********************************************************************************

Co jest zatem potrzebne, by widzieć prawdę?
Potrzeba ją WIDZIEĆ.
No właśnie. WIDZIEĆ w odróżnieniu od z góry: WIEDZIEĆ (czyli zakładać).
Potrzebna jest zatem zdolność OBSERWACJI. Trzeba być obserwatorką.

*********************************************************************************

Zróbmy ćwiczenie.
Znajdź jakiś przedmiot, który jest przed Tobą.
Zobacz go. Tak, jakbyś widziała go po raz pierwszy w życiu. Zobacz go w ten sposób i zapisz co widzisz.

Super! A teraz sprawdź, czy to, co zapisałaś jest neutralne, rzeczowe; czy nie ma w tym wartościowania, ocen. Zweryfikuj, czy zobaczyłaś przedmiot, czy go oceniłaś.

Zdolność obserwacji to zdolność widzenia, zbierania faktów, informacji, to neutralność.
Ocena to interpretacja tego, co widzisz (pozytywna i negatywna).

*********************************************************************************
Zaproszenie:
Zapraszam Cię do bycia obserwatorką.
Obserwuj. Widź. Zbieraj fakty. Zbieraj informacje.
Zapisuj swoje odkrycia – to, co widzisz; jak się z tym czujesz; co w związku z tym możesz, co chcesz; kim się dzięki temu stajesz.
Baw się tym i zaciekaw.
Zawsze możesz tego zaniechać i wrócić do stanu poprzedniego. Możesz tez być bogatsza o nowe. Twój wybór :-)
Tylko rób to codziennie.
Żeby rzeczy były codzienne – trzeba je robić codziennie.
*****************************************************************************************

W RYTM SERCA - dlaczego warto


Z CYKLU OPOWIEŚCI UCZESTNICZEK 1 EDYCJI PROGRAMU W RYTM SERCA
– O TYM, JAK ZACZĘŁAM, JAK SZŁAM I KIM SIĘ STAŁAM I Z CZYM WYSZŁAM
 ________________________________________________________________

Uczestniczka 1 edycji programu W RYTM SERCA – nazwijmy ją L.:


POCZĄTEK:

Powodem rozpoczęcia programu w „Rytm serca” była potrzeba zmiany, życie bez ograniczeń. Potrzebowałam wsparcia w swoim życiu, bo wydarzyło się wiele rzeczy, które mnie przytłoczyły. Zachorowałam na przewlekła chorobę, moje życie wydawało mi się bez sensu, nie umiałam podjąć żadnych ważnych decyzji. Żyłam w poczuciu bezradności i niezrozumienia. Doszukiwałam się winy u innych, aby potwierdzić że moje życie jest takie bez sensu. Poszukiwałam recepty na szczęście, na miłość, na zadowolenie i radość. Szukałam pomocy w poukładaniu swoich spraw osobistych, w nazywaniu i wyrażaniu swoich emocji.

Założenia jakie przyjęłam przed programem:
-        chce poczuć radość z życia,
-        znaleźć dobre strony swojego życia
-        odważyć się na zmiany pomimo przeciwności losu
-        zrozumieć swoje zachowanie i postawę
-        otworzyć się na ludzi
-        spędzić miło czas, skupiając się na sobie

Widziałam, że potrzebuje skorzystać z pomocy terapeuty, ale na pójście do psychologa nie miałam odwagi. Propozycja warsztatów grupowych z wykorzystaniem różnych technik artystycznych było idealnym dla mnie rozwiązaniem. Po przeczytaniu zaproszenia na warsztaty przeszły mi dreszcze po całym ciele – poczułam, że chce tam być. Bałam się okrutnie.

Przed rozpoczęciem warsztatów byłam przede wszystkim:
-        Kobietą działającą tak jak inni tego oczekują,
-        kobietą PRACĄ, żyjąca pracą,
-        kobieta chorująca na stwardnienie rozsiane
-        kobietą uważającą się za nieszczęśliwą, uparcie wyczekującą szczęścia w obecności innych ludzi i w ich zdaniu i zachowaniu względem mnie,
-        byłam matką mającą wyrzuty że poświęcam też czas sobie
-        byłam żoną która od dobrych kilku lat nie mówiła że kocha
-        byłam osobą, która nie miała przestrzeni dla siebie
-        byłam kobietą, która sprawia wrażenie pewnej siebie ale nie może się odnaleźć w swoim życiu
-        byłam kobietą widzącą radość i spontaniczność u innych i zazdroszcząca że ja tego nie mam

DROGA:
Najcenniejsze było:

-        INTYMNA ATMOSFERA Z ZAUFANIEM I SWOBODĄ
-        Otwartość wszystkich uczestniczek
-        Przestrzeń dla każdej z nas szczególnie podczas superwizji, mimo zajęć grupowych
-        NIE OCENIANIE INNYCH ZA ICH POSTĘPOWANIE
-        To, że decyzje podejmowałyśmy samodzielnie, nie było rad, tylko wskazówki na co zwrócić uwagę lub sprawdzić sobie
-        Można było się angażować, ale i pozostać z boku jeśli taki był mój wybór.

Jestem wdzięczna Dominice za:
-        za wspaniałą atmosferę na zajęciach
-        za zaangażowanie osobiste w nasze sprawy
-        za zaangażowanie i pokazywanie procesu również jaki zachodził w Niej
-        za śmiech
-        za łzy
-        za cudowne dziewczyny, które miały równie dużo problemów i kłopotów co ja
-        za otwartość i szczerość na zajęciach
-        za to że mogłam cię poznać i że towarzyszyłaś mi w drodze
-        za to że podsłuchałam twoją rozmowę z MS i w ten sposób dowiedziałam się o zajęciach (bo nie miałam wtedy FB)

I Sobie za:
-        za odwagę by się zdecydować na zajęcia
-        za brak pośpiechu w podejmowaniu decyzji
-        za otwarcie serca
-        za wsłuchiwanie się w swoje serce
-        za znalezienie własnej drogi
-        za wytrwałość
- za MIŁOŚC DO SIEBIE

Najbardziej jestem dumna:
- że umiem nazywać i wyrazić swoje uczucia
-        że jestem szczęśliwa
-        że mam określoną i zaplanowana drogę życiową
-        że poznałam swoje zasoby i potencjał, z których mogę czerpać każdego dnia
-        że odkryłam, że mam skrzydła
-        że zainstalowałam w  sobie obserwatora zauważającego tak wiele pozytywnych rzeczy, ludzi, sytuacje.
-        Że umiem odpuścić sobie


EFEKT:

Oczekiwania moje zostały spełnione w 100%, a nawet 200%. Nie spodziewałam się efektów na tak wielu poziomach mojego życia (osobistego, relacyjnego, zawodowego, rodzicielskiego).
-        chciałam się otworzyć – udało się żyje pełna piersią
-        chciałam żyć bez ograniczeń – udało się zdiagnozowałam swoje blokady i umiem z nimi pracować by nie stały mi na drodze do szczęścia.
-        Chciałam pomocy w podjęciu ważnych życiowych decyzji – udało się – wiem że to ja trzymam ster w rękach, podejmując decyzje i mam 100% wpływu
-        Poszukiwałam recepty na szczęście – mam księgę odkrywcy a w niej proces do szczęścia
-        Poszukiwałam miłości – znalazłam – pokochałam siebie, a to pozwoliło mi otworzyć się na miłość osób które były tak blisko mnie.
-        Poszukiwałam zadowolenia – poznałam swoje wartości, potencjały, zasoby-  to złoto, które mnie wzmacnia.
-        Poszukiwałam radości – odblokowałam się, otworzyłam oczy, serce, włączyłam obserwatora, a to dało mi poczucie radości szczególnie z małych rzeczy, które są tak blisko.
-        Chciałam nauczyć się nazywać swoje myśli i uczucia i wypowiadać je- oto dowód- pisze co myślę, mówię bliskim co czuję, wyrażam radość, miłość, zadowolenie, smutek, obawy, niepokój. Opinie innych nie maja dla mnie już takiego znaczenia, bo wiem jak sprawdzić co jest ważne dla mnie.
-        Chciałam się nauczyć właściwego artykułowania swoich uczuć – nie trzeba się tego uczyć, gdy idzie się za głosem serca. Wtedy wie się co mówić i jak bo jest po prostu prawdziwe.

Stałam się kobietą:
-        otwartą
-        znająca swoje wartości życiowe
-        umiejąca słuchać i kierować się swoim sercem
-        kochającą
-        radosną
-        pociągającą
-        wolną
-        mająca 100% wpływu na swoje życie
-        dowiedziała się że mam skrzydła
-        pozwalająca sobie na płacz, na słabsze dni, na niemoc i na nie karanie się za to
-        która odpuściła trzymanie i radzenie sobie ze wszystkim w pojedynkę
-        która jest spełnioną żoną
-        która jest spełniona matką
-        pewną siebie i zorganizowaną kierowniczką
-        KOBETĄ SZCZĘSLIWĄ

DAR, jaki wynoszę z drogi W RYTM SERCA:

Miłość i SZCZĘŚCIE – dwie wartości które utraciłam ze swojego serca na jakiś czas, a dzięki warsztatom odzyskałam.


_________________________________________________________________________
Uczestniczka F.: