Newsletter - PRZEDRUK
PRAWDA
*********************************************************************************
Opowieść z życia:
Moja koleżanka cierpiała kiedyś na potworne
bóle podbrzusza. Bóle tak wielkie, że wyłączały ją z życia. Bóle, które
pojawiały się często, później codziennie i z dnia na dzień w sposób coraz
bardziej dojmujący. Pomimo tego, koleżanka uporczywie udawała, że ich nie ma,
że wszystko, jest jak było.
Początkowo tabletka przeciwbólowa
przygłuszała sprawę i pozwalała funkcjonować. Wszystko było pozornie okej.
Normalna rutyna dnia i realizacja ustalonych planów. Później konieczne było
połykać kilka silnych przeciwbólowych pigułek. Coraz trudniej też było mówić,
że jest okej, coraz trudniej było mówić, że nie dzieje się nic niepokojącego,
czy nowego. Wszystkie planowane spotkania, wyjścia, aktywności gmatwały się, a
z czasem brały w łeb z powodu bólu. Nie pomagały nawet tabletki. Jedynym
wyjściem było zwinąć się w kłębek w zaciszu swojego pokoju. I płakać. Potem na
płacz już nie było siły, był tylko ból.
W pewnym momencie wizyty u lekarza nie
sposób było odkładać. Krótka, rzeczowa rozmowa i jakaś recepta, jakieś pigułki,
jakiś mało satysfakcjonujący efekt. Kolejny więc lekarz, szybkie spojrzenie,
kilka zadanych pytań, odpowiedzi, badanie palpitacyjne, skierowanie na badania
dodatkowe, jakaś recepta, jakieś pigułki. I … brak zmian. No, niezupełnie,
oprócz somatycznego bólu wzrastała frustracja i poczucie bezsilności.
Tymczasem życie dopominało się o moją
koleżankę. Ktoś miał urodziny i trzeba było iść, praca wzywała obowiązkami,
kwestie rodzinne. Aktywności dopominające się uwagi i staranie mojej koleżanki,
by było normalnie, jak dotychczas, bo przecież jest okej. Ubierała się i
biegła, by zrobić zakupy, potem na urodziny. Zaćpana lekami przeciwbólowymi,
zbolała, szara, smutna i z poczuciem winy, że nie wywiązuje się z tego, co
czeka na zrobienie. Z poczuciem winy wobec osób, które się bawią, umawiają na
kawę, dzwonią do niej, ją zapraszają, wyciągając w normalne rytuały dnia, a
którym ona smutno serwowała „może”. Wlokła w tę pozorną codzienność siebie,
tabletki przeciwbólowe i swój ból.
Aż do momentu, gdy ciało odmówiło
posłuszeństwa, gdy nie dało się nie tylko wyjść z domu, ale nawet podnieść z
łóżka, gdy jedynym ratunkiem było wykręcenie numeru 112.
*********************************************************************************
SPÓJRZ PRADWDZIE W OCZY
- znasz to
powiedzenie? Znasz. Każdy je zna. Każdy i wszędzie. W każdym miejscu świata.
Zastanawiałaś
się czemu?
My, ludzie,
mamy tendencję do samooszukiwania się. Do uładniania spraw; do koloryzowania;
do nie-widzenia tego, gdy jest; do wyobrażania sobie; do wyświetlania sobie
filmów, zasłaniających życie; do przeoczania ważnych aspektów, czyli nie
widzenia całości. Do widzenia fragmentarycznego.
Do życia w
nieprawdzie.
Do tworzenia
iluzji.
Do zasłon z
wyobrażeń.
Do ślepoty.
A czym jest PRAWDA?
Prawda jest tym, co faktycznie jest.
Czym PRAWDA nie jest?
1.
Prawda nie jest tym,
czym chcielibyśmy, by była.
2.
Prawda nie jest tym,
czego sobie życzymy, co sobie wyobrażamy.
3.
Prawda nie jest tym, co
widzimy częściowo.
Udając,
że coś jest inne niż jest w rzeczywistości
– wcale
tej rzeczywistości nie zmieniamy.
Ona nadal
jest. W swoim obecnym kształcie.
Tylko my
w niej jesteśmy ślepi. Ślepi i zakłamani.
Moja koleżanka
nie chciała zobaczyć faktu, że jej ciało sygnalizuje stan w niej i dopomina się
o uwagę.
Jej znajomi
nie chcieli zobaczyć faktu, iż zdrowie mojej koleżanki szwankuje i marudzili,
gdy nie mogła przyjść w umówione miejsce lub zarzucali ją swoimi sprawami.
Lekarze
widzieli fragmentarycznie, przepisując leki na niektóre z efektów, nie widząc
całościowo i nie szukając źródła stanu.
Do czego to
prowadziło? Jak myślisz?
Czy udając, że
nie ma bólu, że wszystko jest okej, że nadal obowiązuje zaplanowana rutyna dnia
– faktycznie tego bólu nie było? Czy moja koleżanka faktycznie była tą samą
osobą, co z chwil bez bólu? O tej samej aktywności, witalności i zapale? Czy
rutyna jej dnia faktycznie była taka sama? Czy jej relacje były takie same jak
sprzed bólu?
Nie. No
przecież nie. Nawet, gdy udawała, że jest inaczej.
POCZĄTEK WSZELKICH
SENSOWNYCH DZIAŁAŃ JEST ZAWSZE DIAGNOZĄ STANU WYJŚCIOWEGO.
[Bogdan
Wojciszke]
Nigdzie nie pójdziesz, nie rozwiniesz się,
niczego nie zmienisz, nigdzie naprawdę nie dotrzesz, nigdzie prawdziwie nie
będziesz - jeśli nie otworzysz oczu i nie zaczniesz widzieć.
Jeśli nie zobaczysz prawdy.
Stanu faktycznego.
Jeśli nie dasz sobie oglądu rzeczywistości.
Wszystko zaczynasz od diagnozy, widzenia
stanu wyjściowego.
***********************************************************************************************
Pytania
od czytelniczek:
Czasami są takie sytuacje, że
lepiej nie widzieć prawdy. Czy prawda zawsze jest potrzebna?
Dziękuję za pytanie. Hmmm… W mojej perspektywie - nie ma czegoś
takiego, jak „zawsze”, natomiast jest wybór. Każdy go ma. Chcesz widzieć to, co
jest, czyli widzieć prawdę, lub nie chcesz. Twój wybór.
Jeśli nie – będziesz w złudzeniu, w ślepocie. Jak człowiek się porusza,
działa i żyje w złudzeniu i ślepocie? Po omacku, nieprawdziwie, sztucznie.
Pomyśl, jaki to może mieć wpływ na Ciebie i Twoje życie
Jeśli tak – efektem prawdy jest świadomość. Świadomość tego, co jest
(okoliczności, uczuć, aktywności, etc. Faktów). Świadomość tego, kto jest (inni
ludzie i ja sama – psychostan, zachowanie, potrzeby, etc… Fakty). Świadomość
tego, jak jest (relacje, zależności, interakcje, efekt, etc. Fakty). ŚWIADOMOŚĆ
FAKTÓW, czyli PRAWDY. To z kolei umożliwia zarządzanie tym, co jest.
Zarządzanie, czyli organizowanie w taki sposób, jak chcę, by było. By
zarządzać, trzeba najpierw jednak nauczyć się widzieć prawdę.
Kwestia wyboru. Jeśli chcesz mieć wpływ na siebie i jakość swojego
życia – trzeba siebie i to życie zobaczyć i widzieć w prawdziwym ich kształcie.
Zastanów się, co Ci się opłaca i co wybierasz.
Pozdrawiam serdecznie.
Dominika
*********************************************************************************
Co jest
zatem potrzebne, by widzieć prawdę?
Potrzeba
ją WIDZIEĆ.
No właśnie.
WIDZIEĆ w odróżnieniu od z góry: WIEDZIEĆ (czyli zakładać).
Potrzebna
jest zatem zdolność OBSERWACJI. Trzeba być obserwatorką.
*********************************************************************************
Zróbmy ćwiczenie.
Znajdź jakiś przedmiot, który
jest przed Tobą.
Zobacz go. Tak, jakbyś
widziała go po raz pierwszy w życiu. Zobacz go w ten sposób i zapisz co
widzisz.
Super! A teraz sprawdź, czy to,
co zapisałaś jest neutralne, rzeczowe; czy nie ma w tym wartościowania, ocen.
Zweryfikuj, czy zobaczyłaś przedmiot, czy go oceniłaś.
Zdolność
obserwacji to zdolność widzenia, zbierania faktów, informacji, to neutralność.
Ocena to
interpretacja tego, co widzisz (pozytywna i negatywna).
*********************************************************************************
Zaproszenie:
Zapraszam Cię do bycia
obserwatorką.
Obserwuj. Widź. Zbieraj fakty.
Zbieraj informacje.
Zapisuj swoje odkrycia – to, co
widzisz; jak się z tym czujesz; co w związku z tym możesz, co chcesz; kim się
dzięki temu stajesz.
Baw się tym i zaciekaw.
Zawsze możesz tego zaniechać i
wrócić do stanu poprzedniego. Możesz tez być bogatsza o nowe. Twój wybór :-)
Tylko rób to codziennie.
Żeby rzeczy były codzienne – trzeba je
robić codziennie.
*****************************************************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz