|
Odważ się żyć!
Dare
to be Alive
Dominika
Świątecka
Coaching rozwoju osobistego
|
Newsletter numer
10
Kwiecień 2016
PRÓBA
*********************************************************************************
- Potrzebuję nauczyć
się być cierpliwą.
- Okej. A jak myślisz,
gdy uczysz się cierpliwości, czy ktoś zapuka do Ciebie dnia pewnego do drzwi,
Ty je otworzysz
i ujrzysz tam posłańca z pięknie opakowanym pudełkiem, a w nim pożądana cierpliwość?
i ujrzysz tam posłańca z pięknie opakowanym pudełkiem, a w nim pożądana cierpliwość?
-Nnooooo, nie…
- No, nie… Nikt nie
dostarczy Ci cierpliwości, której się musisz nauczyć. Nie spadnie z nieba, nie
wygrasz jej w lotto, nie obudzisz się nagle nią wypełniona. Noooo, nie…
- Co zatem?
- Próba. Dużo prób.
- Co?
- Okazje do
próbowania, ćwiczenia, okazje do uczenia się. Próba.
- hmmmm… czyli będzie
trudno.
- na pewno będzie
wyzwanie i droga do …
- hmmmm…
- Potrzebna Ci
cierpliwość?
- Bardzo! Bardzo!
Bardzo! Męczę się już, związek mi się sypie, dzieci zaraz zabiję i sama
zwariuję…
- No to nie ma innej
drogi. Czas się jej uczyć. Czas więc na czas próby.
- hmmm… no… noooo tak…
Nie ma innej drogi. Jeśli czegoś
chcesz się nauczyć, coś w sobie rozwinąć – musisz przejść cała drogę od „nie wiem”
lub stanu swojego obecnego galimatiasu – do „wiem” i do nowej jakości. To nie jest system teleportacyjny. Nie ma
żadnego magicznego guziczka. To droga. Trzeba ją przejść. I na pewno będzie
różnie.
Dobrze to wiedzieć. Dobrze mieć tego świadomość i się na to
przygotować.
Jeśli przykładowo chcesz, potrzebujesz nauczyć się być
cierpliwą – wyruszasz ze stanu niecierpliwości. I z niej właśnie będziesz
rodziła cierpliwość. I tak naprawdę dzięki niej. Paradoks, co? Wiesz dlaczego?
W pewnym momencie każdy z nas
zaczyna czuć, że to, co dotychczas – nie jest już adekwatne i nie działa. Nie
działa – to znaczy – nie daje oczekiwanego, upragnionego rezultatu. To taki
moment, kiedy z czegoś już wyrastamy i jednocześnie moment, gdy jesteśmy zapraszani do uczenia się czegoś nowego. Z reguły wtedy dostajemy okazje od losu do nauki tego nowego; niejako „los” nas popycha w momenty próby. Akurat wtedy spotykamy jakichś ludzi, zdarzają nam się jakieś sytuacje, tematyczne książki same włażą nam w ręce, piosenki i słowa wpadają nam w uszy świdrując duszę. „Coś do nas gada”. To takie zaproszenie od świata do ruszenia w naukę nowego. Takie małe szturchanko od świata. Zapraszające szturchanko.
Ten moment, kiedy „to, co
dotychczas już nie działa” jest często niewygodny. Często nawet bardzo.
Bo… najpierw wkurzenie i/lub
zniechęcenie. Potem duże „nie wiem”, „nie mam siły”, „nie mam pomysłu” i duża
bezradność. I z tej niewygody emocjonalno-ogólnej – wyrasta coś wspaniałego –
naturalna, instynktowna potrzeba ratunku, szukania rozwiązania, powietrza,
oddechu, czegoś, co nas z tej otchłani wyciągnie. Wtedy też – w przeróżny
sposób i w przeróżnych okolicznościach – dochodzimy do wniosku, co nie działa i
zadajemy sobie fundamentalne pytanie – czego mi brak/czego potrzebuję się
nauczyć. I za odpowiedzią – zaczyna się droga. I próba. Próby. Okazje do nauki.
Także – gdyby nie ów dyskomfort,
ta nieadekwatnośc tego, co dotychczas działało i przestało – tkwilibyśmy w
starych schematach, mechanizmach, strategiach, sposobach bycia, w starym w
nieskończoność. Tymczasem to ów dyskomfort i niewygoda, to owa nieadekwatność
dotychczasowego jest impulsem do szukania nowych rozwiązań i ruszenia w drogę.
Czyli ta przykładowa niecierpliwość, która spowodowała już wiele realnych szkód
w życiu –kłótnie, konflikty, może rozpad związku, może nieufność dzieci, może
długotrwale fatalne samopoczucie i poczucie braku kontroli. Otóż ta przykładowa
niecierpliwość, której mamy dość i z którą sobie nie radzimy – jest błogosławieństwem,
bo ostatecznie, to właśnie ona i wynikające z niej konsekwencje stymulują nas
do zmiany, do ruszenia w drogę. Także ruszamy
dzięki temu, co niewygodne i co nie działa.
Można więc zmienić ciut optykę i
zamiast zżymać się i wkurzać i psioczyć, jak źle, usiąść spokojnie, zaparzyć
sobie smaczną kawę i powiedzieć „ no dobra, rozumiem już. TO nie działa. Rozumiem,
że TO zaprasza mnie do następnej klasy :-) , że czas się wziąć do roboty i
nauczyć nowego. No dobra”. A zaproszenia dostawać jest przyjemnie w sumie, co?
Zawsze za zaproszeniem jest coś nowego, jakieś bogactwo. Wiedza, mądrość,
doświadczenie, znajomości może… Bogactwo.
Widzisz tego ludka poniżej? Ten
dołek, w którym jest, a który już mu nie służy i w którym jest mu niewygodnie,
jest impulsem do zmiany, do ruszenia w drogę. Do wspinania się na swój szczyt. To
dzięki temu „dołkowi” ten ludek ruszy w górę. To dzięki niemu w ogóle o tej górze
pomyśli. Także nie psiocz za długo na swoje „dołki”. Korzystaj z nich. Spójrz
na nie jak na okazję, jak na zaproszenie do drogi.
Ten umowny „dołek” może być
wszystkim. Wspomnianą niecierpliwością, nieufnością, samotnością, zagubieniem,
bezsilnością, gadatliwością, egoizmem, pustką, czepialskością, smutkiem,
niewiarą, etc… Możesz tu wpisać każdy możliwy przykład ze swojego życia, każdy stan.
I to właśnie ten dołek vel każdy możliwy stan lub sytuacja – jest induktorem/zaproszeniem
do drogi do szczytu.
Z niecierpliwości do
cierpliwości; z nieufności do ufności; z samotności do współbycia, czy
partnerstwa; z zagubienia do znalezienia; z bezsilności do siły, do mocy; z
gadatliwości do zdolności bycia w ciszy, itede…
Ten ludek będzie się wspinał do
swojego upragnionego celu. Z „dołka” będzie szedł ku „górze”. Rozumiesz? Z np.
niecierpliwości ruszasz w cierpliwość. I – tak, jak napisałam – nie ma guzika teleportującego
Cię na szczyt, nie ma windy. Jest droga. Podczas niej będzie różnie. Będą
niedogodności, będą przeszkody; będzie fajnie, będzie ciekawie, ale i będzie tak, że będziesz miała dość. Będzie różnie. Na pewno będziesz w nowym. W nowym, gdzie stare Twoje „dołkowe” schematy/strategie i skrypty nie będą adekwatne i nie będą działały, ale za to będą jako pierwsze Ci wybijały. Co to znaczy? A znaczy to tyle, że na pewno w pierwszym odruchu zareagujesz ze starego – czyli ze swojego „dołkowego” odruchu, np. z niecierpliwości, z poczucia osamotnienia, beznadziei, czy z węszenia i podejrzliwości dyktowanej nieufnością. To naturalne. To działa, jak automat. Bo posługiwałaś się tym dotychczas i wrosło w Ciebie, wgrało się w Ciebie i działa z autopilota. Odruchowo. Jako pierwsze. Sęk w tym, by to zauważać, by o tym pamiętać, że tak jest i życzliwie dla siebie samej – sobie za to nie dowalać, tylko zmieniać na nowe rozwiązania i naprawiać szkody wynikające ze starego. I uporczywie robić nowe. Robić po nowemu. Robić swój własny szczyt, na niego się wspinać. W pewnym momencie zdziwisz się – zareagujesz już nie ze starego, ale z nowego właśnie. Nie niecierpliwością, ale cierpliwością. Rób nowe więc, ucz się nowego. Dostaniesz do tego okazje. Tego bądź pewna. Los jest hojny :-) Światu i życiu nie zależy na Twojej beznadziejności i przeciętności. Życie stawia na rozwój, więc bądź pewna – da Ci okazje do uczenia się. Da Ci możliwość próby.
Tak jak ludkowi w dołku - da
szczyt i możliwość wlezienia nań. Tak i Tobie da okazje do nauki i wykształcenia nowej kompetencji. To momenty próby,
które pokazują, jak bardzo zależy Ci na tym, czego pragniesz. I jak je
wykorzystasz. Dla siebie, czy przeciw sobie. Czy wykorzystasz je, by uczyć się
tego, czego masz się uczyć?
Gdy więc uczysz się cierpliwości –
bądź pewna – dostaniesz okazje do nauki. Dzieci będą nieznośne, będą chorowały,
korki na drodze będą wszędzie, będą się psuły windy, gdy akurat się śpieszysz,
a panowie będą kładli kafelki na schodach obok, złapiesz gumę w aucie; mąż
będzie powoli ustawiał zakupy w szafce, komputer się zawiesi, ktoś nie odbierze
telefonu, ktoś nie zadzwoni, ktoś będzie myślał, gdy zadasz pytanie, ktoś dla Ciebie
ważny wciąż nie będzie znał odpowiedzi na ważne, postawione pytanie, …. I milion
przeróżnych rzeczy , które wystawią Twoją cierpliwość na próbę.
Spodziewaj się tego!
Tylko wiesz co? To nie jest
przeciwko Tobie! To jest DLA CIEBIE!
To są właśnie te okazje od losu,
by się uczyć, by zmieniać to, co zmieniać chcesz.
Weźmiesz je? Skorzystasz z nich?
Jak bardzo Ci zależy na tym, czego chcesz i potrzebujesz? Te momenty to
zweryfikują. Bo to momenty próby.
Zawsze możesz siedzieć w swej
niewygodzie, w swoim własnym „dołku” i nie rozwijać się, nie nauczyć się
niczego więcej, nie stać się bogatszą. Możesz. Masz to cudowne prawo. Ono się
nazywa wolna wola. Tylko…. Czy naprawdę tego chcesz?
Wiem, wiem, że jest cholernie
trudno wleźć na tę swoją górę… Wiem to… Naprawdę wiem…
Sama nie raz mam ochotę rzucić
wszystko w kąt i zostać tam, gdzie siedzę. W pozornej wygodzie.
Tyle tylko, że potem pytam się
siebie o to – jaką cenę zapłacę za swój pozorny spokój i swoją pozorną wygodę
(wygoda to choćby brak wysiłku, który muszę zrobić włażąc na swoją górę, brak
napięć i frustracji, brak porażek, brak konieczności koncentracji, możliwość
pozostania tą, która wie, zamiast bycia tą, która znów nie wie i się uczy,
etc.., czyli pozorna wygoda). I gdy zapytam się o cenę – wiem…, dobrze wiem, że
coś bardzo ważnego dla mnie w życiu mnie ominie. Ominie mnie, jeśli nie ruszę. Coś
bardzo ważnego.
Więc ja wybieram ruszać tyłek i
włazić na tę swoją górę. I wysilać się, i wkurzać się, a nade wszystko uczyć
się, leźć tam, gdzie chcę doleźć. Bo tam jest to, co naprawdę ważne. Im
trudniej, tym ważniejsze.
Próba to dar. Pamiętaj.
Im większa próba, tym większy dar.
________________________________________________________________________________
Zapraszam Cię
bardzo serdecznie do tego, byś zapytała się samą, do nauki czego los Cię
zaprasza? Co z tego, co dotychczasowe się nie sprawdza, nie działa, szkodzi Ci
lub Cię niszczy? Czego nowego masz okazję się nauczyć? I co będzie możliwe, gdy
to zrobisz? Do czego Cię to zbliży? Jaką jakość życia stworzy? Co jest Twoim
obecnym „dołkiem”? I do jakiej „góry” los Cię zaprasza?
Jakich prób
możesz się spodziewać po drodze? Czym mogą być Twoje próby?
Jak chcesz je
przejść? O czym chcesz pamiętać podczas momentów próby?
Pomyśl. Może
akurat Ci się przyda.
________________________________________________________________________________
Te z Was, które rozeznają swoje „dołek”
i „górę” i które CHCĄ zacząć się wspinać na swój szczyt i czują, że przydałaby
im się asysta - serdecznie zapraszam na próbną, darmową sesję coachingową.
Napisz mejla lub zadzwoń.
Tymczasem uściski.
I trzymam kciuki. Za Ciebie i za
Nas wszystkich wędrujących ku swoim szczytom.
Zapraszam serdecznie
Dominika Świątecka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz