Czy jesteś gotowa?
***********************************************************************************************
Czy jesteś gotowa?
To z reguły dzieje się nagle. Bum
– i okazja stoi przed Tobą. OKAZJA – przez duże O.
Co zrobisz?
Czy jesteś gotowa?
Ostatnio w mądrej książce, którą
podczytuję od swojego mężczyzny – przeczytałam, że ludzi sukcesu (zwycięzców)
różni od ludzi jedynie –marzących-o-lepszym życiu między innymi to, jak się przygotowują.
Przygotowanie pomaga być gotowym.
Oczywiście – nigdy nie jest się w
pełni gotowym. To jasne. Można jednak być gotowym na tyle, by odważyć się
skoczyć w nowe, zrobić krok i zaryzykować, postawić kropkę nad i.
Wyobraź sobie taką sytuację.
Pani J. marzy o tym, by prowadzić
zajęcia jogi z kobietami. Ma poczucie, że joga to cudowny sposób
samooczyszczenia, autobalansu i kontaktu z wszechświatem. Ma również poczucie,
że to fajny łącznik na dobrą bliskość z ludźmi i dzielenie się tym, co sama
lubi. Pani F. ma podobnie. I choć obie panie się nie znają i dzieli je
geograficzna przestrzeń – mają podobne jogo-upodobania i podobną na ten temat
perspektywę. Obydwie marzą, by nie tylko ćwiczyć jogę, ale nią się z ludźmi
dzielić. I jeszcze na tym zarabiać. Zbudować swoje życie wokół tego.
Między tymi paniami są jednak
różnice w podejściu.
Pani J. 4 razy w tygodniu chodzi na zajęcia jogi, zawsze do innych instruktorek, by podpatrzyć sposoby prowadzenia zajęć i wyłapać różnice w warsztacie. Sprawdza w ten sposób sama ze sobą, co na nią, jako klientkę działa, a co nie. Z racji tego, że pracuje zawodowo w formie zmianowej i ma trójkę wciąż jeszcze małych dzieci – kombinuje i upycha obowiązki z dnia tak, by zawsze być 4 razy w tygodniu na zajęciach jogi, zawsze u innej instruktorki. Raz na kwartał jeździ na szkolenia, nawet jeśli to jest na drugim skraju Polski. Dzieci „sprzedaje babci” jednej, albo drugiej, a potem w podzięce gotuje im pyszne obiady. Robi to z reguły późną nocą, bo dzień jest za krótki; robi to zmęczona i senna, ale robi to mimo wszystko z uśmiechem, wdzięczna, że udało jej się być tam, gdzie być chciała i że znów się nauczyła czegoś. Jadąc autem, w krótkich piętnastominutowych przerwach pomiędzy odwózką do przedszkola, a sklepem i pracą - słucha muzyki relaksacyjnej, by znaleźć tę, która pasuje do jej stylu jogi. Rano wstaje wcześniej, by 15 minut poćwiczyć po swojemu…, nim rodzina wstanie; siedząc w WC, czyta o jodze, o mistrzach, o stylach, o filozofii, rozmyśla. Na serwetkach w restauracjach zapisuje pomysły odnośnie zajęć, które sobie układa w głowie. O tym, jak ona poprowadzi jogę. Robi to zresztą raz na kwartał – dla trzech koleżanek. Za darmo i mocno po godzinach, w salonie pomiędzy telewizorem a kanapą, niby ciasno, a jednak – ćwiczy, prowadzi i układa sobie wszystko w całość i uczy się bycia z klientkami…
Pani J. 4 razy w tygodniu chodzi na zajęcia jogi, zawsze do innych instruktorek, by podpatrzyć sposoby prowadzenia zajęć i wyłapać różnice w warsztacie. Sprawdza w ten sposób sama ze sobą, co na nią, jako klientkę działa, a co nie. Z racji tego, że pracuje zawodowo w formie zmianowej i ma trójkę wciąż jeszcze małych dzieci – kombinuje i upycha obowiązki z dnia tak, by zawsze być 4 razy w tygodniu na zajęciach jogi, zawsze u innej instruktorki. Raz na kwartał jeździ na szkolenia, nawet jeśli to jest na drugim skraju Polski. Dzieci „sprzedaje babci” jednej, albo drugiej, a potem w podzięce gotuje im pyszne obiady. Robi to z reguły późną nocą, bo dzień jest za krótki; robi to zmęczona i senna, ale robi to mimo wszystko z uśmiechem, wdzięczna, że udało jej się być tam, gdzie być chciała i że znów się nauczyła czegoś. Jadąc autem, w krótkich piętnastominutowych przerwach pomiędzy odwózką do przedszkola, a sklepem i pracą - słucha muzyki relaksacyjnej, by znaleźć tę, która pasuje do jej stylu jogi. Rano wstaje wcześniej, by 15 minut poćwiczyć po swojemu…, nim rodzina wstanie; siedząc w WC, czyta o jodze, o mistrzach, o stylach, o filozofii, rozmyśla. Na serwetkach w restauracjach zapisuje pomysły odnośnie zajęć, które sobie układa w głowie. O tym, jak ona poprowadzi jogę. Robi to zresztą raz na kwartał – dla trzech koleżanek. Za darmo i mocno po godzinach, w salonie pomiędzy telewizorem a kanapą, niby ciasno, a jednak – ćwiczy, prowadzi i układa sobie wszystko w całość i uczy się bycia z klientkami…
Pani F. była na jodze dwanaście
razy, było fajnie, bardzo jej się podobało, bardzo, bardzo. Kupiła DVD z
ćwiczeniami jogi, by ćwiczyć w domu. Leżą gdzieś na trzeciej półce w rogu. Raz
na jakiś czas sobie przypomina, żeby je stamtąd wyjąć i zacząć ćwiczyć. Na jogę
nie chodzi na razie, bo miała katar trzy tygodnie temu i jest zmęczona. I pracy
dużo. Marzy jednak o tym, by otworzyć
centrum, w którym będzie uczyła kobiety jogi. Wtedy jej się będzie lepiej żyło.
Myśli o tym, jak to będzie, mówi o tym koleżankom na rozmowach przy kawie. W przyszłym
roku myśli, że może pojedzie na trzydniowy jogowy obóz. To na pewno da jej
napęd. I radość.
Pewnego dnia obie panie, całkiem
synchronicznie, spotykają człowieka, rozmawiają
z nim, bardzo przyjemnie, wiele wspólnych tematów i zamiłowań, w tym
joga. Okazuje się, że ten człowiek otworzył swoje centrum i właśnie szuka
ludzi, z sercem, z zapałem, z chęcią i z pomysłami – by tworzyli coś świeżego,
swojego. Każda z nich dostaje propozycję stworzenia swojego programu i prowadzenia zajęć raz w tygodniu dla
kameralnej grupki kobiet. Tak na początek. W obu tych paniach pojawia się
uczucie stracho-szczęścia (słowo zapożyczone od mojej cudownej klientki, Pani
B. :-*).
Jak sądzisz, która z tych Pań ma
szansę wykorzystać okazję, która do niej przyszła?
No właśnie!
Jak sądzisz, która z tych Pań ma
szansę żyć swoje życie w sposób, o jakim marzy?
No właśnie!
Ty, podobnie, jak ja … zapewne o
czymś marzysz, za czymś tęsknisz, czegoś chcesz…
Czymkolwiek to jest – jest to kwestią JAKOŚCI.
Zmiany jakościowej.
Na przykład – chcę być szczupła,
choć na razie mam jedynie szczupły – ba, chudy portfel. Chcę być wreszcie
szczęśliwa i nie powielać starych schematów. Chcę mieć lepszą pracę i zarabiać
lepszą kasę. Chcę otworzyć kawiarnię, choć nie wiem, jak się robi macchiato i
nigdy sama nie zrobiłam dobrego essperso con panne.
Czy jesteś gotowa?
Gdy przyjdzie okazja.
Gdy los postawi przed Tobą
szansę.
Nie filmowe cudowne obdarowanie
wielozerową wygraną w totka, ale realną możliwość, która otwiera przed Tobą
drzwi. A to od Ciebie zależy jak ją wykorzystasz. Na ile potrafisz się bać i robić,
wysilić się, zaangażować. Wykorzystać to, co masz i co umiesz. Wykorzystać to,
co nazbierałaś do teraz.
Na ile naprawdę zależy Ci na
sobie samej?
Na ile chcesz być panią J., a na
ile jednak panią F.?
Czy jesteś gotowa?
Dofinansowanie na pobliską
siłownię. Jesteś gotowa? Zaproszenie do programu rozwoju osobistego jako szansa
na szczęście. Jesteś gotowa? Oferta pracy z dużym ryzykiem (przegranej lub
trampoliną do lepszego życia). Jesteś gotowa? Stanowisko w czyjejś firmie z
cudnym ekspresem do kawy i ofertą prowadzenia kawo-spotkań. Jesteś gotowa?
Co robisz, by żyć tak, jak chcesz
żyć?
Co naprawdę, realnie robisz?
Jak się przygotowujesz?
To nieprawda, że tylko niektórzy
ludzie dostają od życia okazje. Nieprawda.
Każdy z nas je dostaje. Niemalże
codziennie.
Niektórzy są jedynie ślepi na
nie. Zajęci obracaniem w sobie poczucia braku i niezadowolenia.
Inni wybierają ze stracho-szcęścia
podlewać strach. Wybierają lęk, zamiast odważenia się – bojąc się (czasami
bardzo, bardzo) – na zrobienie pierwszego i potem kolejnego kroku w stronę
szczęścia.
Uważam, że okazje od losu pukają kilkukrotnie.
Uważam jednak też, że każda okazja ma termin ważności.
Pomijana, unieważniana – odejdzie
i pójdzie do kogoś innego. Jakaś pani F. nie skorzysta, a jakaś pani J. tak.
Ta jedna będzie dalej myślała,
mówiła i robiła nic.
Ta druga – jest wielce
prawdopodobne – będzie po drugiej stronie tęczy. Na pewno bliżej tego, czego
chce i z większym poczuciem mocy własnej i sprawczości.
Sukces jest efektem działania.
Mozolnego działania. Uporczywego „iścia” tam, gdzie chcesz dojść. Na
tak zwanych obrzeżach kalendarza. W tak zwanym między-czasie.
Tak, by być gotową, gdy okazja stanie przed Tobą.
Gotową na tyle, by odważyć się z niej skorzystać. Nie dla samego przejścia
drzwi, ale po to, by tę okazję przekuć w złoto.
O czym marzysz?
Czego chcesz?
Za czym tęsknisz?
Czego pragniesz?
Odkładasz to na
trzecią półkę w rogu, jak pani F.?
Myślisz, że masz
nieokreślony czas w tym turnusie życia i zawsze zdążysz?
Myślisz, że samo się
zrobi?
Jeśli tak –
powodzenia.
A może jest w Tobie
trochę lub dużo z Pani J.?
Z jej determinacji,
by żyć lepiej, bardziej; z jej aspiracji, by być tą, którą chce być?
Może oprócz myślenia i gadania o swoich marzenio-tęsknotach – chcesz je
faktycznie zrobić?
Może naprawdę chcesz być szczęśliwa?
Może naprawdę chcesz być sprawcza i może naprawdę chcesz być panią
swojego życia?
Jesteś
gotowa?
Pod
koniec października rusza program W RYTM SERCA.
Skorzysta
z niego jedynie 12 kobiet.
Okazja
w tym samym czasie puka do wielu drzwi. Nie tylko do Twoich.
Będziesz
Panią J. czy Panią F. ?
Czego
chcesz dla siebie od życia?
Jesteś
na to gotowa?
Jeśli
chcesz coś zmienić – musisz coś zmienić !
Jesteś
gotowa?
Wszystkie
informacje masz tu:
https://www.facebook.com/events/896456390482484/
Tu okazja. Pukam.
Puk puk.
30 lipca jest 4-godzinne spotkanie
demonstracyjno-informacyjne w kwestii programu W RYTM SERCA. Jesteś gotowa, by
z niego skorzystać?
603 088 679 to numer do mnie. Możesz zadzwonić,
pogadać, umówić się na indywidualną (próbną, darmową sesję) i … może otworzyć
sobie drzwi do zmiany…
Jesteś gotowa ?
Ja jestem.
Pozdrawiam serdecznie,
Dominika
Świątecka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz